215. Run away
przyrzekałeś, że nigdy więcej nikt
nie wyrwie mojego silphium
jednak to Twoje ręce
pierwsze po to sięgnęły
w trudnych momentach
Twoje oczy jego oczami
przesiąknięte moimi łzami
na wielkiej mapie cierpienia
w zielonym raju
gdzie potknął się pan Bóg
powstałam
pośród łez upokorzenia
pośród drzew uśmiech
w oczach błysk już znajomy
byłam, drodzy, byłam...
Komentarze
Prześlij komentarz