187. Big eyes
A ja sądziłem: minie, przejdzie, że jakoś ból wypielę.
A ty mi ciągle z dna pamięci
wypływasz jak topielec.
— K. I. Gałczyński
zabierz mnie do kościoła
skąpanym w blasku twoich księżniczek
biczowana spojrzeniem
w świątyni niedorzeczności
jestem grzeczną dziewczynką
twoje wielkie oczy - nasze wielkie kłamstwa
wulkany pod grubą pokrywą lodu
zabierz mnie do kościoła
wyznam ci swoje winy
i dam ci załadowany pistolet
czarna krew bryzga na marmur
to koniec początku i początek końca
koniec końca i początek początku
oddam ci swoje życie
twoja kochanka szepcze twoje tajemnice
świeża trucizna płynie z jej ust
wyznam ci, oddam ci, zabierz mnie
czarna krew spływa po ścianach
jestem skazana
wyznam ci swoje winy i dam
szpadę,
nie stojąc na żadnym balkonie
wartam więcej niż ona
po prostu zabierz mnie tam
to koniec początku i początek końca
koniec końca i początek początku
oddam ci swoje życie
twoja kochanka szepcze twoje tajemnice
świeża trucizna płynie z jej ust
wyznam ci, oddam ci, zabierz mnie
czarna krew spływa po ścianach
jestem skazana
wyznam ci swoje winy i dam
szpadę,
nie stojąc na żadnym balkonie
wartam więcej niż ona
po prostu zabierz mnie tam
Komentarze
Prześlij komentarz